Kredyt na zdrowie?
Zwykle na tej stronie zamieszczam tłumaczenia nowinek z dziedzin zdrowia psychicznego, ale teraz pokuszę się o poruszenie tematu finansów osoby chorej.
W aptece miesięcznie zostawiam coraz mniej pieniędzy. Muszę przyznać, że ceny niektórych leków wyraźnie spadają na przestrzeni lat. Najdroższa dla mnie jest lamotrigina. Jest to substancja refundowana dla cierpiących na epilepsję, ale już nie dla CHAD-owców, chociaż bardzo popularna w leczeniu tego zaburzenia. Niestety nasz NFZ tego nie refunduje i to najbardziej obciąża mój budżet jeśli chodzi o leki.
Co natomiast mają zrobić osoby, których najzwyczajniej nie stać na nierefundowane medykamenty, jeśli tylko te na nich działają?
Szczerze powiem, że mam nadzieję, że nie będę w takiej sytuacji postawiony, ale zainteresowałem się tematem.
Można:
1. Odliczyć wydatki na leki od podatku dochodowego – słabe rozwiązanie, zawsze pare groszy wróci, ale niestety trzeba mieć orzeczenie o niepełnosprawności – ja takiego nie posiadam i nie chcę posiadać.
2. Starać się o dofinansowanie w lokalnych jednostkach samorządowych, np w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej.
3. Smutna dla mnie ewentualność – kredyty na leczenie…
Znalazłem w sieci artykuł mówiący o tym, że już w 2005r. (ale jestem zacofany;p) na rynku pojawiła się karta kredytowa GE Money Banku w porozumieniu z Polską Grupą Farmaceutyczną. Karta łączy w sobie kartę programu lojalnościowego aptek „Dbam o zdrowie” z możliwością zaciągania kredytu. Jest wydawana nawet osobom z dochodem niższym niż 500zł/m-c.
Naprawdę mam nadzieję, że w końcu ktoś zauważy, że jest jeszcze trochę leków do wpisania na listę preparatów refundowanych, żebyśmy mogli żyć spokojniej i nie musieć wybierać między chlebem a zdrowiem psychicznym.
