Baśniowy świat depresji
W jednym z odległych, baśniowych miast żyli sobie w pełnym szczęściu i dziecięcej beztrosce Gerda i Kaj. Niestety, ich sielanka została zakłócona drobnym wypadkiem chłopca. W jego oko wbił się kawałek tajemniczego szkła, który diametralnie odmienił spojrzenie Kaja na wszystko, co go dotąd otaczało.
„Królowa Śniegu” to jedna z wielu baśni autorstwa Hansa Christiana Andersena. Większość jego dzieł towarzyszy nam od dzieciństwa, przedstawiając pewne ważne wartości etyczne oraz ucząc odróżniania symbolicznego dobra od zła. Baśnie te jednak przejawiają w sobie coś więcej, zawierają bowiem ukryte lęki i depresję samego ich autora.
Kaj, chłopiec, który starał się czerpać z życia jak najwięcej radości, poprzez wpływ tajemnych mocy stał się dzieckiem wyjątkowo złośliwym i smutnym. Jego spojrzenie na świat przybrało wiele oznak typowej, głębokiej depresji. Wszystkie kolory straciły swój wigor i blask, oscylując na granicy bezosobowej szarości. Kaj bez najmniejszych oporów podążył za tajemniczą postacią Królowej Śniegu, mroźnego i wyrachowanego uosobienia zła. Szczęśliwie na ratunek chłopcu wyruszyła jego oddana przyjaciółka, Gerda.
Co sam H. Ch. Andersen chciał nam przekazać przez tę literacką metaforę? W pewien sposób baśń przedstawia problem, jaki dręczył jej autora, który już w swym dzieciństwie bywał częstym gościem w przytułku dla starszych i chorych osób. Na początku przebywał tam wraz z pracującą w ogrodzie babcią, później odwiedzał przebywającego tam z powodu choroby psychicznej dziadka. Matka Hansa z kolei nie potrafiła poradzić sobie z alkoholizmem, który stał się główną przyczyną jej śmierci. Wszystkie te doświadczenia odcisnęły głębokie piętno na psychice pisarza. Lęk przed dziedzictwem choroby dziadka sprawił, że Andersen bardzo często użalał się na stany przygnębiającej melancholii i depresji. Pod tym względem możemy porównać go do głównego bohatera baśni „Królowa Śniegu”. Symboliczne szkiełko, które skaziło spojrzenie Kaja to mnogość wielu złych i smutnych przeżyć, źródła lęków, które mogą doprowadzić każdego z nas do głębokiej depresji (oddać w ręce bezwzględnej królowej krainy wiecznych śniegów). Baśń ta, zgodnie z opinią wielu specjalistów, posiada najwięcej elementów autobiograficznych. Być może fakt ten związany jest z jej genezą. Wiele dzieł Andersena skupia się wokół narodowego folkloru lub inspiracji zaczerpniętej z dorobku innych kultur, natomiast opowieść o Gerdzie i Kaju wyrosła na gruncie oryginalnego pomysłu autora. Nie oznacza to jednak, że inne baśnie pozbawione zostały elementów związanych z rozwojem jego choroby. „Brzydkie kaczątko” wprost przekazuje nam początkowe odrzucenie autora przez środowisko cenionych artystów oraz ciągłe poszukiwanie własnego miejsca w otaczającym, czasem bezlitosnym dla zagubionej jednostki świecie. Może to wynikać z odmiennego wyglądu („Calineczka”), biedy („Dziewczynka z zapałkami”) lub tragicznej miłości („Mała syrenka”).
Przeglądając dorobek tego wybitnego artysty można stwierdzić, że literacka pasja stanowiła dla Andersena formę specyficznej psychoterapii. Opisując swoje przeżycia w formie baśni zmuszał się do głębszych poszukiwań właściwych rozwiązań i sensu zdarzeń, jakie napotkał na swojej drodze. Przede wszystkim jednak była to podróż wewnątrz własnego „ja” i próby spojrzenia na całą sytuację oczami widza, a raczej czytelnika, który powinien zrozumieć. Baśnie Andersena mogą zaskakiwać, przerażać i wzruszać, ale także uczyć i wskazywać właściwą drogę podczas wielu trudnych chwil, jakie spotykamy na własnej drodze. Pomimo zakończenia (nie zawsze) beztroskiego etapu dzieciństwa, zachęcam wszystkich do ponownej lektury znanych baśni, by uchronić się przed symbolicznym spotkaniem z despotyczną „Królową Śniegu”.