Choroby psychiczne – CHAD – depresja – mania

Choroba afektywna dwubiegunowa – CHAD i inne choroby psychiczne: depresja, mania.

Chory czy opętany?

Współczesność ma nam dużo do zaoferowania. Ciągłe szanse rozwoju 515105_dominican_republic_carnival_costume_2osobistego, zawodowego, możliwości spełnienia najskrytszych marzeń, jednak szybkie tempo życia niesie ze sobą także kilka niebezpiecznych zagrożeń. Jedno z nich staje się o tyle niebezpieczne, że może dość mocno nadwyrężyć naszą równowagę psychiczną.

Dziś każda choroba związana z wahaniem nastroju lub bardziej poważnymi zaburzeniami nie stanowi już problemu. Każdy gabinet psychiatryczny kojarzy się z profesjonalnym leczeniem, nie przyprawiając już o dreszcze i lęk przed nieznanym. Niestety, taka sytuacja panuje dopiero od niedawna. Historia rozwoju i leczenia chorób psychicznych nie zawsze miała się czym poszczycić.

Opowieść o tym, jak dawniej obchodzono się z pacjentami musimy zacząć od czasów starożytnych. Szeroki panteon bóstw i styl życia, który uzależniony był od ich przychylności lub gniewu odsuwał potrzeby oraz problemy człowieka na dalszy plan. Znany nam dziś termin „choroby psychicznej” wówczas uważany był za zgubną ingerencję demonów. W różnych cywilizacjach istniały różnorodne hierarchie złych duchów, a każdy z nich posiadał inną moc uprzykrzania ludzkiego życia. Nawet szczęśliwy związek uzależniony był od zgubnej mocy tzw. szedim, które wplątywały się we włosy kobiety, niszcząc jej relacje z partnerem. Dlatego w niektórych kulturach bardzo ważną tradycją podczas uroczystości zaślubin było ścinanie włosów panny młodej. Stąd też każde odbiegające od normy zachowanie utożsamiane było z opętaniem przez złe moce. Jak próbowano pomóc takiej osobie? Umożliwiając demonowi najszybszą drogę ucieczki z ciała nieszczęśnika, czyli wiercąc otwór w jego czaszce. Brzmi jak scenariusz brutalnego horroru, jednak takie zalecenia naprawdę wprowadzano w życie, czego dowodzą prowadzone w ostatnich latach prace archeologiczne. Zabieg oczyszczania ciała chorego dla większości pacjentów kończył się śmiercią, choć niektórzy, którym bardziej sprzyjało szczęście, mogli funkcjonować jeszcze przez wiele lat. Wszystko zależało od tego, czy wywiercona w ich czaszkach dziura się zrośnie. Niektóre cywilizacje podejmowały też inne radykalne rozwiązania. Choremu podawano truciznę, licząc na to, że każda nieczysta siła opuści skażone terytorium bądź zginie pod wpływem silnego środka. Nie trzeba opisywać, jakie skutki przynosił taki zabieg oczyszczania opętanego ciała.

Średniowiecze nie przyniosło wielkiej poprawy w kwestii leczenia i opisywania 1357608_witch_on_a_bonfire_chorób psychicznych. Choć zagościła w tamtych czasach pewna innowacja. Każde podejrzenia, jakie dotyczyło kobiet o dość nietypowym zachowaniu, kończyło się krwawymi procesami. Większość z nich nie przynosiło nic dobrego. Torturowana kobieta nie miała innego wyjścia – musiała przyznać się do haniebnych, praktyk magicznych. Każda czarownica, potępiona przez społeczeństwo i kościół, musiała zginąć na stosie.

Późniejsze wieki  zaowocowały pierwszymi zakładami, już nie dla opętanych, lecz chorych. Zmiana w nazewnictwie nie przyniosła jednak poprawy w traktowaniu pacjentów. Narażeni na tortury, przykuci kajdanami bardzo często umierali śmiercią głodową. Lekarze poddawali ich częstym upustom krwi, licząc na to, że w ten sposób chory pozbędzie się skażenia. Czasami personel zakładów wyprowadzał chorych na  społeczne pośmiewisko. Dopiero rewolucja francuska i jej hasła zmieniły lekko spojrzenie na zagadnienie chorób psychicznych. Pacjenci mogli liczyć na bardziej humanitarne traktowanie, choć wciąż zdarzały się odstępstwa od reguły.
XX wiek, czas geniuszu i nowatorskich rozwiązań,  przyniósł prawdziwą rewolucję.  Pojawiało się wiele nowych technik leczenia. Niektórzy uważali, że najpewniejszą terapią będzie dotyk, choć wciąż najwięcej sympatyków opowiadało się za hipnozą. Wszystkie te metody zachęciły Zygmunta Freuda do prowadzenia badań i stworzenia swoistego novum w postaci psychoanalizy. Szpitale psychiatryczne próbowały także dość niebezpiecznej metody, zwanej szokiem insulinowym. Jej dawkę dobierano tak, by pacjent zapadł w śpiączkę, po czym wybudzano go dość sporą dawką glukozy. Późniejsze lata przyniosły jeszcze gorszą praktykę – lobotomię.

Na szczęście dziś medycyna potrafi pomóc przy każdym zaburzeniu, bez narażania życia i  zdrowia pacjenta. Gabinety psychiatryczne oferują najnowsze, całkowicie bezpieczne praktyki, traktując chorego z szacunkiem i zrozumieniem. Pacjent może liczyć na profesjonalne podejście do dręczącego go problemu, a nie opętania przez nieczyste moce.

Dane wpisu

Data
19 czerwca 2013

Autor
e-d-s

Kategoria

Zostaw odpowiedź